home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
MACD 5
/
MACD 5.bin
/
www
/
ludzie
/
txf
/
txt
/
school.txt
< prev
next >
Wrap
Text File
|
1997-09-12
|
10KB
|
217 lines
Szko³a w przekroju
Pocz±tki by³y ca³kiem przyjemne. "Patrz, ale ekstra klocki!",
"I nasza pani jest taka fajna". Pocz±tki ¿ycia szkolnego to
prawie sama zabawa (ostatnio podstawówki maj± nawet ZX'y). Grupa
ma³ych dzieci, którzy patrz±c na m³od± nauczycielkê nie
zastanawiaj± siê, jaka jest w ³ó¿ku. Chodzenie do szko³y na trzy
godziny, aby pobawiæ siê z nowymi kolegami.
K³opoty zaczynaj± siê dopiero potem, gdy "pani" o czym¶
opowiada, a potem chce koniecznie wiedzieæ, czy to
zapamiêtali¶my. Nie jest to takie trudne (chyba ¿e kto¶ spad³ z
trzepaka na g³ówkê), i ka¿dy stara siê zrobiæ jej przyjemno¶æ.
Niestety, rzeczy do zapamiêtania jest coraz wiêcej, a
nauczycielka daje ksi±¿ki i mówi, ¿eby pouczyæ siê w te¿ domu.
"Nasza pani by³a kiedy¶ taka fajna!". Szko³a zaczyna siê nam
coraz mniej podobaæ, bo jak raz bawili¶my siê w domu
¿o³nierzykami i zapomnieli¶my siê nauczyæ cyferek, to pani by³a
bardzo z³a. Powoli zaczynamy my¶leæ o niej z coraz mniejsz±
sympati±, niektórzy nawet mówi±, ¿e jest "g³upia". Ju¿ nie mo¿na
siê pobawiæ klockami, ani po¶piewaæ.
Dalej jest jeszcze gorzej. Zamiast jednej nauczycielek jest
dziesiêæ, a co nastêpna to bardziej przybita. Do pewnego momentu
to siê wytrzymuje, a potem zaczyna olewaæ naukê i wiêkszo¶æ osób
usi³uj±cych nas czego¶ nauczyæ. Wychodz±c z s³usznego za³o¿enia,
¿e sami wiemy, co dla nas dobre, ponownie odnajdujemy szko³ê
jako miejsce wspania³ej rozrywki, tym razem ju¿ nieco innej
klasy. Na lekcjach siê ¶pi lub je, na przerwach zaczyna siê
zabawa. Szukasz cyrkla? Tomek ma w plecach. Gdzie jest moja guma
do ¿ucia i dlaczego nie mogê wstaæ? Co za baran pod³o¿y³ mi te
pinezki?
(Zdarzenie Autentyczne: U nas w klasie jeden go¶ciu nie
wyczu³ trzech pinezek, na których siedzia³ przez ca³± lekcjê.
Nie rozumia³, dlaczego wszyscy siê z niego ¶miej±.)
Je¶li nie ma pinezek ani cyrkli, zawsze gdzie¶ znajdzie siê
co¶ do rzucania. Zakrêtki od s³oików doskonale lataj±, jeszcze
lepiej kosz± g³owy. Co za wspania³± rado¶æ prze¿ywa osoba,
której g±bka spadnie na g³owê! Nie wspominaj±c ju¿ o popularnych
kredach, których nie wiadomo dlaczego po przerwie migdy nie ma.
Prawie na ka¿dej przerwie zdarza siê co¶, co powoduje, ¿e lubimy
tê szko³ê.
(ZA: Taki jeden w przyp³ywie niepohamowanej rado¶ci klêka³ na
¶rodku klasy i ¶piewa³. Czasem prosi³ o rêkê jak±¶ klasow±
ki³ê.)
Zdecydowanie odmienne pogl±dy wywo³uj± w nas nauczyciele.
Pytanie na lekcjach jest zabawne, ale nie wtedy, gdy my jeste¶my
przy tablicy. Natomiast mocno siê mo¿na u¶miaæ z go¶cia
stoj±cego przy mapie i nie ca³kiem wiedz±cego co ona
przedstawia.
(ZA: Pewien go¶ciu po 20 minutach by³ ca³kiem sko³owany i
mia³ powa¿ne k³opoty z wymienieniem s±siadów Polski. W koñcu na
pytanie: "A czy ty w ogóle wiesz, jaka jest stolica Polski ?!?"
odpowiedzia³: "Niemcy".)
Du¿o ³atwiej jest przetrwaæ na wszelkiego rodzaju klasówkach.
Jak siê nie ma przygotowanej ¶ci±gi, zawsze jeszcze mo¿na liczyæ
na ksi±¿kê. Ale trzeba umieæ z niej ¶ci±gaæ.
(ZA: Ten sam go¶ciu ¶ci±gn±³ z ksi±¿ki do geografii mniej
wiêcej tak: "Terasowym nazywa siê ukszta³towanie terenu takie,
jak na rys. 2.a strona 47. Wystêpuje ono..")
¯ycie szkolne staje siê du¿o ciekawsze przez konflikty
wewn±trzklasowe. Ich rozwi±zanie mo¿e byæ ³agodne (co powoduje
jêk zawodu reszty klasy), lub z dreszczykiem emocji (to, co
tygrysy lubi± najbardziej).
(ZA: Skutkiem konfliktu pomiêdzy naszym kumplem M.K. a E.S.
by³o to, ¿e ta ostatnia, te¿ zreszt± ¶wirniêta, dosta³a od M.K.
w plecy sto³kiem o metalowej konstrukcji. Strza³ w dziesi±tkê z
dwóch metrów.)
Mi³± i przyjazn± atmosferê zapewniaj± pe³ne dobrego smaku
dowcipy i kawa³y z upodobaniem czynione naszym bli¼nim.
(ZA: Gdy dostali¶my do wype³nienia co¶ w rodzju za¶wiadczeñ
lekarskich, kto¶ klasowej rzyguli wpisa³ pod "Narz±dy p³ciowe"
tylko jeden wyraz: "Zanik".)
Oczywi¶cie potencja³ dowcipów wzrasta pod sam koniec
podstawówki. Nikt ju¿ (no, prawie) nie krêpuje siê strzelaæ
korkami na lekcji czy wrzuciæ ogryzka do pokoju nauczycielskiego
(to tylko l¿ejsze przyk³ady). Jednak¿e szko³a ¶rednia to po
prostu jeden wielki kawa³.
(ZA: Pod koniec pierwszej klasy go¶ciowi, który szed³ odebraæ
dyplom za dobre wyniki w nauce, zawieszono na ramieniu kondoma.
Niestety spad³ po drodze do dyrektora. Co za szkoda.)
W szkole ¶redniej uczniowie bardzo szybko przekonuj± siê, ¿e
podrêczniki tak naprawdê wcale nie s± potrzebne (tylko ci,
którzy nie dowiedzieli siê tego jeszcze w podstawówce).
Oczywi¶cie za tym nadchodzi teza zbêdno¶ci zeszytów, je¿eli nie
z wszystkich przedmiotów, to w ka¿dym razie z wiêkszo¶ci (niech
mnie kto¶ spyta, co to jest np. zeszyt z historii). W³a¶ciwie
jedynym potrzebnym w szkole przedmiotem jest d³ugopis (pomijam
rzeczy tak oczywiste jak jab³ka, które za chwilê wyja¶niê), a i
bez niego mo¿na siê obej¶æ.
Rozrywka w szkole ¶redniej (a w ka¿dym razie w technikum)
polega na okazywaniu bydlêcej g³upoty, co jest bardzo ciep³o
przyjmowane przez kolegów. Jedn± z ulubionych rozrywek w zimowe
wieczory jest zasuniêcie zas³on, zgaszenie ¶wiat³a i gwa³towne
pozbywanie siê uprzednio przygotowanych przedmiotów. Tu przoduj±
ogryzki (po to w³a¶nie s± jab³ka), ale zdarzaj± siê tak¿e jajka
(no oczywi¶cie, ¿e nie gotowane) oraz teczki siedz±cych obok.
Pewnego razu przebojem by³a zasyfiona mata wyjêta z jakiej¶
szafy, która ze wzglêdu za swe wymiary uderzy³a rownocze¶nie w
trzech go¶ci siedz±cych razem w ³awce, ka¿dego obsypuj±c nale¿na
dawk± kurzu (ok. pó³ kilo na g³owê). Zdarza³y siê tak¿e
oczywi¶cie rzuty mokr± szmat±, lata³y scyzoryki.
Innym przejawem rado¶ci jest ustawienie siê du¿ej liczby osób
po obu stronach korytarza, pod ¶cianami. W chwili, gdy nie
podejrzewaj±cy niczego delikwent wracaj±cy ze sklepiku wejdzie
pomiêdzy tak ustawionych, zostaje natychmiast otoczony i
serdecznie zasypany kopniakami. Czasem siê go tylko popycha.
Oczywi¶cie wchodzenie do klasy czy szatni nie oby³oby siê bez
wspólnej zabawy. Najpierw wybiera siê jedn± osobê, a potem
sprawdza wytrzyma³o¶c jej g³owy na uderzenia rêk±, ewentualnie
têpymi przedmiotami.
Szatnie s± bardzo ma³e, wiêc nie mieszcz± swobodnie
czterdziestu osób chc±cych jednocze¶nie dostaæ siê do swoich
ubrañ. Ale wystarczy chwilkê poczekaæ, a kurtka sama wydostanie
siê z szatni (na butach kumpli, oczywi¶cie). Na obuwie mo¿na
poczekaæ d³u¿ej, s± tak¿e k³opoty ze skompletowaniem pary.
Gdy lekcje s± akurat dzielone, a wiêc jedna grupa wychodzi
wcze¶niej, ludzie z drugiej grupy maj± zazwyczaj k³opoty ze
znalezieniem w³asnej kurtki lub wydostania butów, przywi±zanych
za sznurówki do piêtnastu innych par. Ostatnio konieczne by³o
przepalanie sznurówek ze wzglêdu na skuteczno¶æ wêz³ów.
W szkole ¶redniej widaæ wyra¼n± zmianê stosunku do
nauczycieli. Raczej nikt nie k³opotów w wyra¿eniu tego, co
my¶li. Wzrasta tak¿e liczba dowcipów sytuacyjnych z
nauczycielami w roli g³ównej.
(ZA: Kumpel mia³ k³opoty z zastosowaniem pewnego wzoru.
"Takiej rzeczy nie wiesz! Ty chyba ¿artujesz. No, to ja ci tak
¿artobliwie wstawiê jedynkê" - powiedzia³a ze z³o¶ci±. Na to
kumpel: "¯artobliwie dziêkujê, proszê pani".
Zosta³em pewnego razu wywo³any do tablicy do udowodnienia
jakiej¶ tezy. "No, to podpowiem ci. Musisz to zrobiæ za pomoc±
indukcji". Szeroki u¶miech zago¶ci³ na mojej twarzy, jako ¿e
jedyne, co mi siê kojarzy z indukcj±, to mierniki indukcyjne. "Z
czego siê tak cieszysz? Co to, jaka¶ nowo¶æ, ¿e nie wiesz?!"
"Nie, takie stare, ¿e ju¿ nie pamiêtam!".
Kiedy¶ wychowawczyni próbowa³a rozwik³aæ sprawê kilku uwag
wypisanych na warsztatach. Okaza³o siê, ¿e ich autorem jest pani
Dro¼dziewicz (najbardziej chyba okaza³y przyk³ad debilizmu w
naszej szkole, o którym mo¿e kiedy¶ napiszê osobny artyku³). Na
to ten sam "¿artobliwy" go¶ciu siedz±cy w pierwszej ³awce
stwierdzi³ (na g³os oczywi¶cie): "Ale proszê pani, pani
Dro¼dziewicz ma nieaktualne badania lekarskie.."(trzym siê,
Stary!, ajbijemowcu pieprzony!))
Z przykro¶ci± muszê stwierdziæ, ¿e naiwno¶æ nauczycieli
niestety nie zmala³a od czasów podstawówki. Wszyscy tak¿e
twierdz±, ¿e ich przedmiot jest najwa¿niejszy.
(ZA: Kobieta (tak zdrobniale o niej piszê - a poza tym ¿e
jest matematyczk±, to jest jeszcze nasz± wychowawczyni±)
podchodzi do mojej ³awki: "A tablice matematyczne gdzie masz?"
"Nie mam" "A czy ty w ogóle masz zamiar skoñczyæ tê szko³ê?!?".
Mia³em odpowiedzieæ, ¿e nie, tak dla przyjemno¶ci sobie chodzê,
ale chcê j± skoñczyæ, wiêc zamilkn±³em.)
Zdecydowanie najciekawsze s± lekcje z m³odymi nauczycielkami.
Niestety, nie jest ich du¿o (i lekcji, i nauczycielek).
(ZA: Przez pewien czas uczy³a nas m³oda kanadyjka (taka
³ódka), która z powodu jakiego¶tam przodka liznê³a jêzyk polski.
Ale nie na tyle, ¿eby nas rozumieæ. Kumpel raz u¶miechn±³ siê do
niej i powiedzia³: "Czy mogê kupiæ te spodnie?.. Razem z
zawarto¶ci±." Ona ca³y czas siê tylko u¶miecha³a.)
Trzeba jednak przyznaæ, ¿e nauczyciele tak¿e potrafi± robiæ
dowcipy. Ostatnio go¶ciu z miernictwa zrobi³ niezapowiedziany
sprawdzian z pó³rocza. Ale by³ ubaw! A jak wychowawczyni
powiedzia³a, ¿e je¶li kto¶ nie zosta³ z matematyki wystawiony
jako zagro¿ony, a ma z dwóch wiêkszych sprawdzianów jedynki, to
i tak nie dostanie oceny pozytywnej, to tydzieñ z domu nie
wychodzi³em (tak siê ¶mia³em).
Je¿eli w waszych szko³ach te¿ mo¿na siê tak ¶wietnie ubawiæ,
to skrobnijcie o tym jaki¶ artyku³!
Wydarzenia tu opisane maia³y miejsce w Krakowie w Szk. Pdst.
nr 111 (Bie¿anów) oraz Technikum Elektrotechnicznym w ZSE nr 1,
ul. Kamieñskiego 49 (Kraków).
----------------------------------------------------------------
UWAGA - REKLAMA!
Zespó³ Szkó³ Elektrotechnicznych numer 1 w Krakowie zapewni
w³a¶ciw± przysz³o¶æ twojemu dziecku! Je¿eli dobrze siê uczy,
jest pos³uszne i nie ma na³ogów, to mo¿e to byæ Twoja ostatnia
szansa!!!
----------------------------------------------------------------
Tadek Knapik